...czyli najgorętsze rapowe ksywki polskich festiwali.
Czasy, w których zagraniczne, muzyczne tuzy zahaczały podczas swoich tras niemal wszystkie europejskie kraje z wyjątkiem Polski powoli odchodzą do lamusa. Sytuacja zmieniła się na przestrzeni ostatnich kilku, zwłaszcza za sprawą letnich festiwali. Czy było to podyktowane budżetem, nieporównywalnie większym niż w przypadku halowych czy klubowych koncertów?! Chyba niekoniecznie, wydaje się, że to zwłaszcza amerykańscy artyści nie uważali Naszych słuchaczy za wartościowe gremium. Wraz z falą popularności serwisów streamingowych, przeliczeń wyświetleń na konkretne kwoty sytuacja uległa zmianie. Z muzycznego zaścianka Europy powoli przeistaczamy się w odbiorców, których warto choć raz do roku połechtać scenicznym występem.
Zebraliśmy więc dla Was mini listę bezapelacyjnych gwiazd, które wystąpią na żywo podczas polskich, letnich festivali: Orange Warsaw Festival, Open'er Festival i Kraków Live Festival.
Rewelacyjnie przyjęty, zarówno przez słuchaczy i krytyków, zeszłoroczny album Tylera „Flower Boy”, następnie kontrakt z Converse to niejako kamienie milowe dla rapera z Kalifornii. Po latach obecności w podziemiu przebił się wreszcie do szerszego grona odbiorców. Zaistniał w świadomości wielu osób poprzez prowadzone akcje czy charakterystyczną stylówkę. O jego scenicznych umiejętnościach przekonamy się już 2 czerwca na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu w Warszawie.
Po tej rozgrzewce, pełnię energii płynącej z promieni słonecznych mamy zamiar doświadczyć chillując się na trawce podczas letnich festiwali, odpowiednio w Gdyni i Krakowie. Największa rodzima impreza muzyczna postawiła w rapowej odsłonie swojego line-upu na gwiazdy, które na nowo zdefiniowały określenie newschool. Tercet Migos zaprezentuje podczas występu 4 lipca swoje największe hity, uwzględniając te pochodzące z dopiero co wydanego albumu „Culture II”.
Prawdziwą petardą tegorocznych odsłon stanowi jednak ogłoszenie Kendricka Lamara jako headlinera Kraków Live Festival. Nie ma sensu przedstawiać tutaj dokonań artysty, który dosłownie wychodzi z lodówki od kilku lat. Ikona zachodniego wybrzeża USA - nie bójmy się tak mówić, ma wiele do udowodnienia swoim występem. Zwłaszcza tym, którzy jeździli znad Wisły do sąsiadów by posłuchać wersów K-Dot'a.