Dwa Sławy – „Dandys Flow” – #RECENZJA
2017-02-06
„Nowe sławy, czekali ponoć fani[…]” i się doczekali. 17.01 miała miejsce premiera albumu pt. „Dandys Flow”. Artyści podkreślają, by nie rozłączać tych dwóch słów, bo w tym wszystkim chodzi właśnie o wykwintność i oryginalność ich rapu.
Na płycie znaleźć można oczywiście charakterystyczną „nieśmiertelną nawijkę dwusławową”, ale do tego Panowie zdążyli nas już przyzwyczaić. Mimo że liczba tzw. hasztagów została ograniczona tutaj do minimum, to Astek i Radosny dalej trafiają w punkt i nie pozostawiają złudzeń. „Znajomi raperzy, dostają ciuchy od odzieżówek, a potem mają więcej pozytywów na Allegro niż Youtubie.”
Jeśli chodzi o rzeczy nowe, to zdecydowanie jest to warstwa muzyczna krążka. W odróżnieniu od płyty „Ludzie Sztosy”, gdzie za wszystkie podkłady odpowiedzialny był jeden producent, „Dandys Flow” zostało nagrane na bitach od różnych producentów. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że Marka Dulewicza usłyszymy również na „Dandys Flow” – mamy wrażenie, że to #dobrazmiana. Raperzy sięgnęli po muzykę od topowych polskich beatmakerów i trzeba przyznać, że jest (jak to się mówi) tłusto! Mamy sporo nowego elektro brzmienia („Pengaboys”, „!#@%&”, „Oho”), ale także klasyczne sample („A może by tak?”, „Piotr Pan”). „Też kocham takie bity jak ten; Fuck that, syntetyczne brzmienie!; (Tu tu dzrzzz) i cięte sample, autentycznie DJ Premier”.
Pomimo świetnie dobranych bitów, to chyba bardziej dzięki warstwie tekstowej płyta osiąga swój niewątpliwy sukces. Teksty obfitują w follow-upy do klasyki, co z pewnością łechta ucho trueschoolowego słuchacza polskiego rapu, ale są też odwołania bardzo współczesne, które „gimby znajo” i lubią. „[…] Plemię Dwa Sławy zaprasza; podobno jeszcze za młodzi na sen, a na pewno za starzy na snapa”.
Jak sami mówią o sobie, jest to „hip-hop 1.5” i to porównanie naszym zdaniem wpasowuje się tu idealnie. Sławy łączą na płycie klasyczny gen z czasów, o których pamiętają tylko najstarsi hejterzy, z bardzo trafnymi odwołaniami do obecnej rzeczywistości. Tu czuć zapach winylu i swag, jest pazur i jest Ameryczka – płyta naprawdę na wysokim poziomie – brawo Sławy! „Każdy dzień mi zmienia w podłogę sufit; kontrakt z nami zamienia umowę o dzieło w umowę o dzieło sztuki!”
Relację z Listening Party znajdziecie na naszym kanale YouTube.
Pokaż więcej wpisów z
Luty 2017