The Life Of Kanye

2018-06-29
The Life Of Kanye

Jedna z najbardziej gorących osób w muzycznym światku urodziła się w Atlancie w 1977 roku, dojrzewając przez kilka kolejnych lat na terenie Chicago. Sukces rodził się w bólach i to dosłownie jeśli wspomnimy o wypadku, któremu w/w uległ na początku tego wieku, w przededniu wydania pierwszego krążka. Wcześniej zwrócił uwagę krytyków i słuchaczy produkcją muzyki dla innych, że wspomnimy tylko Jay-Z czy Ludacrisa. Kolejnymi singlami dla twórców oraz na polu własnej działalności sukcesywnie budował swą pozycję na przestrzeni lat, stając się ikoną nie tylko branży muzycznej ale i odzieżowej. Kontrakt z Adidasem na własne, kolejne wersje obuwia i sukces komercyjny przez to odniesiony sprawiły, iż obecnie cały świat spogląda na jego poczynania.

„The Life Of Kanye”

Ten roku to czas Kanyego Westa jako rapera ale przede wszystkim producenta o czym świadczą albumy, które wyszły już w tym roku spod jego ręki. Poniżej prezentujemy zestawienie ich wszystkich, z własnymi spostrzeżeniami ale ostateczną ocenę pozostawiamy Wam.

Kanye West / Kid Cudi - „Kids See Ghosts”

O tym duecie mówiło się wiele poprzez dotychczasową współpracę obu panów przy okazji indywidualnych projektów. Dziś gdy obydwaj połączyli siły dostajemy album kompletny, pełen energii ze ścieżek audio, ciekawych wokaliz i nieszablonowych patentów producenckich.

Pusha T - „Daytona”

Ten album wywołał kontrowersje już za sprawą okładki i użytego w niej zdjęcia, do którego prawa Kanye West nabył za bagatela 85 tysięcy $. Kolejna to zaczepki skierowane do Drake'a. Mimo całej otoczki „Daytona” to przede wszystkim kozackie wersy położone na jeszcze lepsze bity, pozostaje tylko niedosyt, że numerów znalazło się tak mało.

NAS - „Nasir”

O ile reprezentanci nowej szkoły z pocałowaniem ręki biorą muzykę od Kanyego, tak decyzja, że nowy album legendy jaką jest Nas wyprodukuje Yeezy, została przyjęta z lekkim niedowierzaniem. Jak pokazuje album reprezentanta Nowego Jorku – obawy były bezpodstawne. Świetnie obaj panowie się uzupełniają – chropowatość głosu Nasa świetnie współgra z melodyjnymi podkładami tego drugiego. Wszystko podrasowane nowymi możliwościami jakie daje produkcja, co w efekcie jest świetnym pomostem między przeszłością a czasami obecnymi.

Kanye West - „ye”

O ile w przypadku tracków produkowanych dla innych Kanye wzniósł się na wyżyny, próżno ich szukać w solowym albumie, przynajmniej na początku. Ciężki, mroczny, chwilami przygnębiający klimat płyty nie zachęca to wracania do niej, po głębszej analizie zawartych na niej utworów jednak odkrywa się smaczki, które w początkowej fazie gdzieś nikną. To album, któremu należy dać drugą szansę.

Teyana Taylor - „K.T.S.E.”

Dla odmiany od rapujących panów, na koniec zostawiliśmy sobie Teyanę Taylor i jej longplay. Urzekająca delikatnym głosem artystka w zestawieniu z bitami, które jeszcze go podkreślają tworzy unikalny klimat, odprężający i relaksujący o ile zdecydujecie się na jego odsłuch. U Nas nie schodzi z głośników. Polecamy gorąco.

Pokaż więcej wpisów z Czerwiec 2018
pixel